poniedziałek, 5 listopada 2012

masterchef, odcinek 10. joe b.!

masterchef_poland_bastianich_01

oglądaliście? ja tak! 🙂 i przeżywałam ponownie jak nastolatka, hahahahaaa… wiem, nie wypada. jestem mężatką. ale joe bastianich jest po prostu LEGENDĄ kulinarną. a do tego cholernie charyzmatycznym i… przystojnym facetem! 🙂 więc wybaczcie…ale po kolei. weszliśmy do studia i zobaczyliśmy skrzynki. odetchnęłam z ulgą (jestem pewna, że nie tylko ja!), ponieważ było to jednoznaczne ze spokojnym (jeżeli w ogóle można mówić o spokojnym gotowaniu w programie, hahahahaaa…) przygotowaniem dania. pierwsza myśl, jaką mam, kiedy widzę skrzynkę to: całe szczęście nie będzie obłednego biegania po spiżarni!!! musicie wiedzieć, że to dla wszystkich był horror, nie tylko dla mnie. 2,5 minuty na ogarnięcie całości, znalezienie potrzebnych składników i sprzętów to coś okropnego. brrrr….

kiedy podniosłam „mystery box” i ujrzałam składniki byłam przeszczęśliwa. świeży makaron, przepiękne krewetki, pomidory, zioła, oliwki, anchois, granda padano, szynka parmeńska… a to tylko część składników! widziałam już moje gotowe danie i miałam ochotę je sama zjeść… chciałam już się zabierać do gotowania wody na makaron, kiedy dotarło do mnie, że jury zapowiada gościa specjalnego. otworzyły się drzwi i wszedł ON. JOE BASTIANICH. nie wierzyłam własnym oczom! to był po prostu kosmos…

masterchef_poland_bastianich_02

joe powiedział, że mamy przygotować danie do jego wina i zrozumiałam: nie mogę wykorzystać tych produktów, które chciałam. nie mogę zrobić sosu z pomidorów, oliwek i anchois. zabije to smak wina, a nie podkreśli!

masterchef_poland_bastianich_03

ale najgorsze było, że wiedziałam, że nie zaserwuję mu makaronu z paczki. nie przeżyłabym chyba tego! modliłam się tylko w duchu, żeby mi ten cholerny makaron wyszedł. nigdy nie robiłam makaronu sama. tzn. raz próbowałam, cała kuchnia była w mące, makaron był gorszy niż średni i od tamtej pory zamawiałam zawsze świeży makaron u znajomej starszej włoszki… wiem doskonale, jak go gotować, jak zrobić sos, żeby się łączył z makaronem, ale ciasto??? masakra… zabrałam się jednak do dzieła, bo czasu mieliśmy jak zwykle mało. teoretycznie wydaje się to dziecinnie łatwe, ale uwierzcie, w praktyce nie jest!! tym bardziej, że w kuchni masterchefa robione jest wszystko „na oko”. nie ma miarek ani wagi…

masterchef_poland_bastianich_05

wyszło jak wyszło. wydawało mi się, że wspaniale. jednak kiedy wyciągnęłam ciasto z lodówki i zaczęłam je wałkować, a ono jak sprężyna wracało do punktu wyjścia, wiedziałam, że to makaronowa klęska…  nie miałam pojęcia, jak to naprawić. starałam się jak mogłam naciągnąć jakąś najcieńszą wersję, ale i tak było zbyt grube. okazało się później, że dałam po prostu za mało mąki!!!  koszmar.

masterchef_poland_bastianich_04

mój farsz, sos, szpinak i krewetka okazały się smaczne, pasowały do wina (dzieki bogu!! no i dzięki joe!, hahahahaa….). jedyne co nie podobało sie joe (oprócz grubości ciasta, ale nie było to dla mnie zaskoczeniem), to posypanie dania małą ilością granda padano. przyznaję, może i trochę mnie poniosło, ale hmmm… ser nie pasuje w żadnym wypadku we włoskiej kuchni do owoców morza i ryb? a zapiekane ostrygi? a gratin z przegrzebek i pora na pięknej muszli św. jakuba? jadłam to właśne we włoszech, w bardzo dobrych restauracjach i chociaż osobiście wolę ostrygi na surowo do lampki szampana, to te w sosie, podpieczone z niewielką ilością parmezanu były niczego sobie! 😉  nie wspomnę już o pizzy… ale już nie będę tu narzekała, byłam tak zachwycona, że mój farsz mu smakował!!! a do tego pochwalił mnie za odwagę. byłam z siebie naprawdę dumna, możecie sobie myśleć, co chcecie! 🙂

masterchef_poland_bastianich_06

masterchef_poland_bastianich_07

wybrano trzy najlepsze dania: aga, miłosz i michał. cała trójka przygotowała to danie na „poziomie prawdziwie światowym” (cyt. joe bastianich). wygrał michał. gratulacje!!!!

niestety, niestety, niestety i w tym odcinku oprócz miłych emocji nastąpiły te bardzo, bardzo negatywne. kinga, jasiu i maciek musieli stanąć do konkurencji pt. „oddaj fartucha” (omg, jak ja tego nienawidzę!!!!) i tym razem musieli przygotować…. hamburgera!

masterchef_poland_bastianich_08

mieli na to 20 minut i oczywiście 2,5 minuty w spiżarni. to był horror. staliśmy na balkonie i trzęśliśmy się razem z nimi. w momencie, kiedy zauważyłam, że maćkowi brakuje bułki, myślałam, że upadnę z wrażenia. kinga chciała mu oddać połowę swojej, ale joe pomaszerował do spiżarni, przyniósł bułke dla maćka, musztardę dla janka i… zabrał kini czosnek, bo mimo, że powiedział, że czosnku w hamburgerze nie powinno być, kinia zapakowała go sobie do kosza! joe był po prostu boski…

masterchef_poland_bastianich_09

20 minut minęło niesamowicie szybko, tym bardziej, że nawet mięso musiało być własnoręcznie zmielone… kochani starali się jak mogli. zrobili wszyscy świetne burgery… bałam się o wszystkich, bo mimo, że joe wyraźnie zaznaczył, że chce amerykańskiego burgera, każdy coś pokombinował. maciek zrobił habmurgera z 3 sosami (ale obok), kinga powiedziała, że nie upiekła mięsa, a jasiu dodał foie gras. to były straszne minuty. nie chcieliśmy, żeby ktokolwiek z tej trójki odchodził. joe stwierdził jednak, że maciek musi oddać fartuch, ponieważ – mimo, iż miał idealny stopień wypieczenia – jego hamburger był… niedosolony. może, gdyby dał sosy do środka, nie byłoby to tak wyczuwalne? ale to właśnie maciek: jego dania miały zawsze swój styl i były pięknie podane. jest nie tylko świetnym kucharzem, ale i niesamowitym estetą. do tego wspaniałym kumplem, człowiekiem niesamowicie spokojnym i posiada cudowne poczucie humoru. nikt z nas nie mógł w to uwierzyć, że od teraz maćka z nami już nie będzie. dziewczyny (jak zwykle co prawda, ale tym razem wyjątkowo) dostały histerii… musze przyznać, że nie tylko zresztą dziewczyny z „konkurencji”. ekipa tym razem też miała łzy w oczach…

masterchef_poland_bastianich_010

maćku, te brawa były dla ciebie…

masterchef_poland_bastianich_011
a tutaj – dla zainteresowanych – link z wywiadem z joe, w którym (między innymi) opowiada, jak ugotować dobrze makaron. a tu moje wskazówki, które pisałam wam już jakiś czas temu. czy to nie jest niesamowite???? może jest moją bratnią kulinarną duszą??? wiem, wiem, muszę się jeszcze dużo uczyć, ale sposób gotowania makaronu mamy identyczny, hahahahaaa…..

ps. joe twierdzi, że polska nie leży nad oceanem, ale osobiście uważam, że wystarczy, jeżeli woda będzie tak słona, jak w bałtyku, hahahahahaaa………..

zdjęcia, które nie mają mojego © pochodzą z oficjalnej strony programu MasterChef http://masterchef.tvn.pl/zdjecia/ i wykonał je fot. TVN/Bartosz Siedlik

13 komentarzy do “masterchef, odcinek 10. joe b.!

  1. Anonymous

    …przyniósł bułke dla maćka, musztardę dla janka i… zabrał kini czosnek, bo mimo, że powiedział, że czosnku w hamburgerze nie powinno być, kinia zapakowała go sobie do kosza!….

    podobno to Maćkowi wziął czosnek…byla Pani na górze więc chyba widziała dobrze? wiec skąd to kłamstwo???

    p.s. info mam z blogu Kingi.

    aga

    Odpowiedz
    1. kulinarna mekka

      witam ago,

      dlaczego taki ostry ton? koszyk stal miedzy kinga a mackiem, wydawalo mi sie, ze to ona wlasnie miala czosnek, bo joe podszedl do jej stanowiska i wyciagnal czosnek z kosza, a kinia mówila, ze chce dodac czosnek do sosu…

      wiec zarzucanie mi KLAMSTWA uwazam za lekka przesade, naprawde… tym bardziej, ze absolutnie nie rozumiem, dlaczego mialabym w tej kwestii klamac?

      pozdrawiam, b.

      jak juz wiele razy pisalam: lubimy sie wszyscy i nie jestesmy konkurentami, ale

      Odpowiedz
  2. Anonymous

    skoro się wydawało, to po co pisać??? mnie nie interesuje opowiedzenie tego co się działo w TV – wszyscy to widzieliśmy, ale to jak było naprawdę…i tylko tego oczekuję…dlatego uważam, że napisanie tego, że Kindze wziął czosnek było kłamstwem…

    Często z Twoich ust padają słowa: bo my się lubimy, przyjaźnimy – jakbyś w to nie wierzyła… po co? to widać w TV i nie trzeba mnie do tego przekonywać…

    również pozdrawiam:)
    aga

    Odpowiedz
  3. Anonymous

    no właśnie mnie interesują, bo każdy inaczej to przeżywa…dlatego chciałam zwrócić uwagę, aby nie opowiadać tego co widać w TV (wiadomo trochę trzeba), a swoje odczucia….bardzo fajnie robi to Kinga:)

    p.s. a na bloga wchodzić będę, bo można tutaj wyczaić całkiem fajne przepisy:)

    aga

    Odpowiedz
    1. kulinarna mekka

      ago. naprawde ciesze sie, ze podoba ci sie na moim blogu.

      jak sama juz zauwazylas – kazdy inaczej porgrma przezywa. wiec – mimo, iz nie chce, aby wygladalo to jak tlumaczenie – spróbuje jeszcze raz, specjalnie dla ciebie, przedstawic mój subjektywny punkt widzenia. stalam na BALKONIE, a wiec u góry, a nie przy stanowiskach. kinga mówila, ze chce do hamburgera dodac czosnek, wiec kiedy joe do niej podszedl i schowal czosnek do swojej marynarki, KAZDY stojacy na balkonie MIAL WRAZENIE, ze wzial czosnek kini. tym bardziej, ze stal do nas tylem i zaslanial cala scene plecami. specjalnie sprawdzilam na blogu kingi i nawet ona pisze, ze chciala uzyc czosnku.

      mam nadzieje, ze dyskusja czosnkowa zostanie na tym zakonczona, bo naprawde uwazam, ze kazdy ma swoje SUBJEKTYWNE zdanie i opinie. ja mój punkt widzenia przedstawilam na swoim blogu.

      pozdrawiam i zycze jeszcze milych wrazen kulinarnych

      Odpowiedz
  4. Anonymous

    i już koniec czosnkowej dyskusji:) amen:)
    mam nadzieję, że żadnym komentarzem nie uraziłam.
    Powodzenia w programie:)
    aga

    Odpowiedz
    1. kulinarna mekka

      aga,

      ciesze sie, ze moglysmy sobie wiele wyjasnic! nie urazilas mnie absolutnie niczym. mam nadzieje, ze bedziemy mogly wymienic sie jeszcze wieloma pogldami… 😀

      zycze milego weekendu, basia

      Odpowiedz
  5. anqa

    aga,
    basia zachowała się bardzo wielkodusznie i wykazała się dużą cierpliwością – może kiedyś dorośniesz do tego, by to docenić …

    natomiast ja ci muszę powiedzieć, że moje odczucie – postronnego obserwatora jest takie, ze weszłaś do czyjegoś kulturalnego, miłego domu w brudnych butach i na dzieńdobry pacnęłas w gospodynię błotem…
    a następnie pokazałas jaka jesteś przy tym upierdliwa..
    WSTYD !

    To właśnie od takich „ag” z ich fałszywie pojętym uwielbieniem dla bogu ducha winnej Kingi roją się fora internetowe.
    Naprawdę można współczuć Kindze takich niedojrzałych fanek !

    Odpowiedz
    1. Anonymous

      Nic dodać, nic ująć. Zgadzam się z Tobą, też odniosłam takie wrażenie. Ach, te AGI. Wszystkie takie same… Za to Baśka… Trzyma się cierpliwie. Odpisuje spokojnie i sensownie. Ja już po drugim poście AGI zostałam „szlagiem trafiona”. Nie dała bym rady z takim spokojem odnosić się do AGI. Znowu mnie trafia. Kończę, bo czuję, że zaczynam się nakrecać. A to dobrze nie rokuje>>>:)

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *