swiat dzieli sie na oreo-fans i reszte. ja naleze zdecydowanie do tej pierwszej grupy. nie tylko jestem ich fanem, ja po prostu je kocham! ;-)) uwielbiam tez serniki, wiec jak znalazlam ten przepis*, juz po przeczytaniu wiedzialam: to jest TO!!! i oczywiscie musze sie z wami nim podzielic. jestem pewna, ze najpózniej po upieczeniu tych cudeniek, zapiszecie sie do oreo-fanclubu!!! 🙂
skladniki na ok. 12 – 13 sztuk (zalezy od wielkosci papilotek*)
*uzywam papilotki „nut & party cups“ firmy wilton, 5cm, sa wzmocnione i nie potrzebuje zadnej dodatkowej formy do muffinków. sa mniejsze, niz „normalne“ papilotki i wyglada przeslicznie. mozna naturalnie uzywac kazdych innych papilotek i wkladac je do muffinkowej formy.
13 ciasteczek oreo (w calosci)
6 ciasteczek oreo (posiekanych, razem z kremem)
500 g serka philadelphia (mozna dac równiez twaróg trzykrotnie zmielony)
200 g kwasnej smietany
100 g drobnego cukru do wypieków (mozecie tez uzyc 120 g, jezeli masa nie bedzie wystarczajaco slodka)
2 jajka (lekko roztrzepane widelcem do polaczenia)
1 lyzeczka ekstraktu z wanilii
1 szczypta soli (jezeli dajecie twaróg, to dajcie pól lyzeczki soli)
wszystkie skladniki powinny miec temperature pokojowa.
topping
500 ml dobrze schlodzonej smietany kremówki
2 opakowania usztywniacza do bitej smietany*
1 ciasteczko pokruszone oreo bez kremu (ten albo zjesc ;-)), albo dodac do masy serowej)
13 malin
*normalnie go nie uzywam, w tym wypadku robie jednak wyjatek. śmietana trzyma sie pieknie i nawet 2 dni pózniej nie traci formy! sprawdzcie prosze proporcje, normalnie powinno wystarczyć jedno opakowanie na 250 ml smietany.
sposób wykonania
na spodzie 13 papilotek polozyc cale ciasteczka, beda one tworzyly spody torcików.
do serka dodac kwasna smietane, cukier, jajka, wanilie i sól i wymieszac wszystko mikserem z koncówka do ciast drozdzowych. nie, nie pomylilam sie :-)) chodzi o to, zeby niepotrzebnie nie napowietrzac masy serowej. po polaczeniu skladników, dodac pokruszone oreo i wymieszac szpatulka lub lyzka.
mase serowa wlozyc do papilotek. mozecie je calkowicie wypelnic, ciasteczka w trakcie pieczenia niewiele rosna, a jezeli nawet, to po upieczeniu znowu opadaja.
piec przez 20-25 minut* w temperaturze 160°C z termoobiegiem. masa serowa powinna byc calkowicie scieta z wierzchu. nie pomoze tutaj próba patyczkiem, poniewaz serniczki sa w srodku wilgotne i patyczek nie bedzie suchy po wyciagnieciu z masy.. Ale piekac od razu zobaczycie o co chodzi, mozecie dotknac masy palcem.
*moja kuzynka musiala piec przez 35 minut (jej piekarnik nie ma termoobiegu) :-)). musicie po prostu obserwowac ciasteczka w trakcie pieczenia.
po upieczeniu uchylic piekarnik i pozwolic serniczkom calkowicie ostygnac.
smietane ubic (oczywiscie wedlug uznania, ja to robie z usztywniaczem), wlozyc do rekawa cukierniczego i przystroic nia schlodzone serniczki. dodac maliny, posypac pokruszonym oreo. voilà!
jezeli nie znikna wszystkie od razu, przechowywac w lodówce.
enjoy!
*przepis: martha stewart. dekoracja moja 😉