mam takie smaki, które kojarzą mi się z miejscami, porami roku, ludźmi, sytuacjami. i chociaż pieczone kasztany to właściwie typowy jesienny smak, mnie kojarzy sie zawsze z jarmarkiem bożonarodzeniowym, w niemczech zwanym „weihnachtsmarkt”. to naprawdę cudowna tradycja, o której napiszę więcej w grudniu. Czytaj dalej
bruschetta con pomodoro e basilico
dzisiaj czas na bruschettę. dla niektórych to może nic specjalnego – kiedyś było to jedzenie biednych ludzi – ale dla mnie to specjał! a właściwie jeden ze specjałów kuchni włoskiej. to pyszne, chrupiące kanapki z pomidorami*, bazylią, czosnkiem i oliwą. i tu leży pies pogrzebany! im lepsza oliwa, tym – dla mnie – lepsza bruschetta! 🙂
ale co tu dużo mówić. bruschetta jest tak pyszna, że obojętnie, ile zrobię, znika w oka mgnieniu. nikt nie fatyguje się nawet, żeby ją położyć na talerzu. każdy łapie ją po prostu z blachy…
możecie ją również serwować jako przekąskę do apéritif. jestem pewna, że wasi goście będą zachwyceni.
* naturalnie najlepiej smakuje z pięknymi, aromatycznymi pomidorami w lecie, ale poza sezonem zastępuję je pomidorkami koktajlowymi Czytaj dalej
sałata w truskawkowej kąpieli z arbuzem, serkiem feta & miętą
wczoraj była u nas wstrętna pogoda (dzisiaj zresztą również). 🙁 zbyt szaro, zbyt zimno, zbyt mokro. jesień. i to taka w niedobrym humorze. po ostatnich – prawdziwie letnich, a wręcz upalnych – dniach, to naprawdę horror.
długo nie musiałam się zastanawiać, w jaki sposób poprawić nastroje i przywrócić troche słońca, jeżeli nawet nie w całym mieście, to chociaż w naszych czterech ścianach… 😀 już moja babcia mówila: dziecko, co taka smutna jesteś? zjedz ociupinkę! najlepszym lekarstwem na chandrę jest coś dobrego do jedzenia…znacie to? 🙂 Czytaj dalej
roszponka z grillowanym kozim serem, różowymi winogronami, skaramelizowaną gruszką i tessynską musztardą figową
kiedy ide na sobotni targ i widze swieze, piekne owoce, warzywa, ziola i inne pysznosci, nie moge sie oprzec! musz po prostu je kupic. jeszcze nigdy nie wrócilam do domu z pustymi rekami…
tym razem na pierwszy ogien poszla roszpunka. zielenila sie do mnie pokazujac swoje najpiekniejsze strony i tak slicznie prezac listki, ze po prostu nie moglam jej tam zostawic! 😀
zaraz obok stoiska z warzywami stal sprzedawca serów i na ladzie zauwazylam dojrzaly kozi ser, który tylko czekal, az go zabiore (roszpunka krzyczala z koszyczka, ze zwiednie, jezeli ten kawaler z nami nie pójdzie!). tak oto mialam juz duet, który wyladuje zgodnie na moim popoludniowym talerzu. nie musialam dlugo szukac, aby znalezc rózowe winogrona i zólciutkie gruszki (te byly co prawda obcojezyczne, ale doszlam do wniosku, ze troche integracji nie zaszkodzi! 😀 ). a poniewaz jestem uzaleniona od tessynskiej musztardy figowej i mam ja zawsze w lodówce moglam zakonczyc moje zakupy na targu i pedzic do domu, zeby przygotowac te pysznosci! 😀 Czytaj dalej
hurraaaa! sezon sparagowy uwazam za otwarty!
aktualnie nic nie pieke. ledwo dysze po wielkanocnym obzarstwie i mam teraz po prostu ochote na cos lekkiego: szparagi, salate, warzywa, owoce, ryby… i teraz bede tez was tym uszczesliwiala! 🙂
bez obawy, ta faza nie bedzie na pewno dlugo trwala. w momencie, jak znikna ostatnie okruszki z mazurków, zastój w moim piekarniku sie zakonczy!! hahahahaaa….
dzisiaj ugotowalam najprostsze, ale (w kazdym razie dla mnie) jedno z najsmaczniejszych dan, które daruje nam wiosenna kuchnia: szparagi. smakuja po prostu do wszystkiego: mlodych ziemniaczków (mhmmm… mniam, mniam! musze je tez niedlugo zrobic!!), szynki, sznycelków cielecych, poledwiczki wolowej, albo po prostu z pomidorkami i bazylia… moglabym tak dalej i dalej i dalej pisac, hahahaa….
dzisiaj otworzylam tegoroczny sezon szparagowy jednak w ich najprostszej formie: polane maslem ze swiezymi ziolami i posypane utartym parmezanem. i powiem wam: rozkosz… Czytaj dalej