dzisiaj mam dla was troche „wloszczyzny“. prawdziwy italianski makaron. mój ukochany nie moze bez niego zyc. czasami mam wrazenie, ze moglabym mu go codziennie serwowac i pora dnia (czy tez nocy) nie gra najmniejszej nawet roli! musze przyznac, ze moja milosc do wloskich produktów macznych nie jest az tak wielka, mam jednak pare ulubionych potraw, z których nie moglabym w zyciu zrezygnowac: tagliolini al tartufo bianco d´alba (wstazeczki z bialymi truflami), orecchiette con salsiccia (uszka z pomidorami i sycylijska kielbaska), spaghetti aglio olio e peperoncino (nitki z oliwka, czosnkiem i chili) i calkiem proste penne al pomodoro (rurki z sosem pomidorowym)… hmmm.. wcale nie tak malo, jak myslalam… a wiec: pasta e basta!
najpierw podam wam przepis na sos pomidorowy. to taki wspaniale uniwersalny sos, który mozecie uzyc do wielu potraw: makaronu, pizzy, lasagne, warzyw, miesa, ryby… lista jest dluga,a incjatywa lezy w waszych rekach!
mozecie spokojnie zrobic wieksza ilosc sosu, poniewaz przechowywany w szczelnie zamknietych sloiczkach w lodówce nie traci smaku i swiezosci przez dobre pare dni.
uniwersalny sos pomidorowy
skladniki
ok. 200 g pokrojonych w kostke warzyw (cebula, por, seler, marchew, pietruszka)
1-2 zabki czosnku (obrac i ewentualnie usunac kielki)
5 lyzek dobrej oliwy z oliwek
1 kg calych pomidorów w puszce (bez skórki) albo przetartych pomidorów (w kartoniku)
2 lyzki koncentratu pomidorowego
1 listek laurowy
3-4 galazki swiezego tymianku
1 galazka swiezego rozmarynu
natka swiezej pietruszki
dodatkowo
zmielona sól i swiezo zmielony czarny pieprz
ok. ½ lyzeczki cukru
piment d´espelette* (lub 1 mala suszona czerwona papryczka chili)
sposób wykonania
pokrojone warzywa i czosnek (w calosci)** smazyc ok. 3 minut na rozgrzanej oliwie. dodac pomidory, koncentrat pomidorowy i ziola. doprawic cukrem, pieprzem, sola, szczypta piment d´espelette i gotowac ok. 30 minut na wolnym ogniu pod przykryciem. nastepnie przetrzec calosc przez sito o grubych oczkach i ostatecznie doprawic (sos powinien byc aromatyczny i lekko pikantny).
*jezeli nie macie, nie ma tragedii. suszone papryczki chili idealnie moga go zastapic. jezeli lubicie bardziej pikantnie, posiekajcie papryczke razem z nasionkami. w innym wypadku, nasionka usunac i uzyc tylko polowy chili.
**teraz tez dodac chili, jezeli macie ochote na pikantny sos.
a teraz w koncu robimy penne al pomodoro!
potrzebujemy (dla 4 osób)
ok. 400 g makaronu rurki „penne“* (albo i wiecej, zalezy jak bardzo glodni jestescie!)
ok. 500 g sosu pomidorowego
4 lyzki drobno posiekanych swiezych ziól (pietruszka, koperek, szczypiorek, bazylia)
swiezo utarty ser parmezan
*w wersji bezglutenowej oczywiście makaron bezglutenowy.
makaron ugotowac* al dente (powinien byl lekko twardawy) w duzej ilosci slonej wody.
w trakcie gotowania makaronu podgrzewamy sos. do goracego sosu wrzucic ziola i doprowadzic do wrzenia.
ugotowany makaron wrzucic do rondla z goracym sosem, wymieszac i serwowac na goracych, glebokich talerzach (najlepiej ocieplic je w rozgrzanym do 90°C piekarniku) posypujac hojnie swiezo startym parmezanem.
*mam dla was jeszcze pare wskazówek odnosnie gotowania makaronu
do gotowania uzywac duzej ilosci wody. uwierzcie: jej nigdy nie za wiele! makaron musi miec mozliwosc poruszania sie w trakcie gotowania, aby równomiernie pochlonal odpowiednia ilosc wody i soli. wode nalezy dobrze osolic, poniewaz solenie makaronu po ugotowaniu jest bezcelowe: ugotowany makaron nie wchlania soli. moja rada: posmakujcie wode przed wrzuceniem do niej makaronu! jezeli ma smak wody morskiej, jest idealna…
prosze nie dodawajcie do wody oliwki lub oleju! makaron nie moze polaczyc sie dobrze z sosem, jezeli ma tlusta otoczke.
przy odcedzaniu ugotowanego makaronu „zlapac“ do filizanki troche wody z gotowania. jezeli makaron sie sklei, wystarczy dodac tylko troche tej wody, wymieszac i makaron jest znowu nieposklejany! 😀 poza tym ZAWSZE nalezy dodac troche wody z gotowania makaronu do sosu. dzieki temu robi sie aksamitny i laczy sie idealnie z makaronem …
osobiscie robie to w sposób, jaki zdradzila mi pewna starsza wloszka, cudowna kucharka, mieszkajaca na sardynii: makaron wylac energicznie z garnka na sito, nie odcedzać długo (nie zostawiac dlugo na sitku), tylko od razu wrzucic do sosu.
to tyle madrosci (mam nadzieje, ze przydatnych). a teraz zycze wszystkim:
buon appetito!
Basiu, w Polsce określenie oliwka używa się dla oliwki kosmetycznej, a do gotowania oliwa.
przepraszam, już poprawiam!!! 😀 dzięki! b.
Moje ulubione danie 🙂 Ja także mogłabym to jeść codziennie… Przyznam, że do tej pory bazowałam na gotowym sosie – takim ze słoiczka, ale chętnie przygotuję go samodzielnie. Dzięki za przepis.
witam moniko, koniecznie musisz spróbować! naprawdę się opłaca. teraz, w zimie, radziłabym wziąźć pomidory z puszki albo pasteryzowane (przecier). pozdrawiam! b.
W takiej prostocie jest czasem najwiecej smaku a aromatyczne ziola i dobrej jakosci makaron plus oczywiscie wysokiej jakosci EVOO to podstawa sukcesu , pycha !!! Wloszczyzna przemawia do mnie absolutnie 😉
Oj Baska ty tak kusisz a ja sie daje omotac tym smakolykom bez reszty ….ostatnio zrobilam sos bolonski z przepisu na twoja lazagne i po prostu mnie zdobyl bez reszty , zaraz namowilam siostre i ona tez zdobyta ,juz sie nie moge doczekac az calosc wyprobuje i odlece ha ha
Pozdrawiam
hahahahaaaa…. super, że dajesz się kusić! 😀 i dziękuję z całego serca, że rozpowszechniasz moje przepisy… to cudowne, jak pomyślę, że w kanadzie gotują jak ja! zawsze mówię, że to tak trochę, jakbym była gościem w waszym domu… dzięki! xo, b.
i na florydzie tez goscilas na mufinkach czekoladowych „sturbucksowych” i na buleczkach z cista francuskiego z szynka parmenska nie raz i na gwizadke byly pyszne ciasteczka orzechowe macaronki ,anielskie oczka dla chlopcow ,dlugo by wymieniac 🙂 dzis przystepuje do lazagne po raz pierwszy i ciesze sie prawie jak na wycieczke do wloch ha ha
ale fajowo!!!!!!!!!!!!! od razu ryjek mi się cieszy! poprawiłaś mi humor, kobieto! dzięki!!! 😀 😀 😀
Pingback: pizza z szynką parmeńską i rukolą | Kulinarna Mekka
Sos wyszedl bardzo smaczny. Odkad wyprobowalam ten przepis, nie kupuje sosow w sloiczkach. Super!