kiedy życie daje ci cytryny zrób z nich lemoniadę. a kiedy na każdym kroku zaczyna kwitnąć czarny bez, to najwyższy czas na lemoniadę małgosi!
niedawno odwiedziłam moją przyjaciółkę… pogoda była piękna i siedziałyśmy w ogrodzie. i tam własnie zauważyłam stojącą w słońcu karafkę wypełnioną kwiatami czarnego bzu i pokrojoną cytryną. hmmm… nie dawało mi to spokoju i oczywiście musiałam zapytać, co tam sie praży. lemoniada. ale dlaczego czarny bez i przede wszystkim, dlaczego na słońcu? tak robia ją węgrzy! a więc nie żaden zwariowany modny koktajl, tylko tradycyjny, narodowy przysmak. lemoniada musi lekko sfermentować (dopiero wtedy rozwija swój pełen aromat), a więc stoi w słońcu…
a że „polak, węgier, dwa bratanki. i do szabli, i do szklanki”, wiedziałam, że będzie mi smakować! niestety nie dostałam jej do spróbowania, co nie miało nic wspólnego z brakiem gościnności małgosi (przyjęła mnie po królewsku, nie mogłam sie oderwać od stołu zastawionego przysmakami), ale z pięciodniową (!!) procedurą fermentowania (lemoniada stała dopiero trzy dni).
oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie spróbowała. musze się przyznać, że troszeczkę zmieniłam przepis (naprawde tylko troszeczkę!!). dałam dużo mniej cukru, niż to robią słodcy węgrzy i dodałam również limonki. serwowana z listkami swieżej bazylii, plastrami cytryny i kostkami lodu to po prostu obłęd!! w końcu wiem, jak smakuje ambrozja! 😀
składniki na ok. 3 litry* lemoniady
1 cytryna (krótko sparzona)
1 limonka (krótko sparzona)
3 l wody (przegotowanej i ostudzonej)
8 łyżek cukru (ok. 120 g)
4 kwitnące kwiaty (baldachy) czarnego bzu
*jeżeli nie posiadacie tak dużej karafki (ja np. nie mam), przygotujcie ją w dwóch. wtedy musicie oczywiście podzielić składniki…
sposób wykonania
cytrynę i limonkę pokroić w plastry. kwiaty czarnego bzu umyć (zamoczyć w wodzie i następnie dobrze wytrzepać*).
kwiaty odciać od grubszych gałązek i razem z plastrami cytrusów i cukrem włożyć do karafki. karafkę napełnić wodą i zamknąć lub po prostu przykryć talerzykiem. postawić na 5 dni w słońcu.
*ostatnio czytałam, że kwiatów nie należy moczyć w wodzie, ponieważ tracą przez to aromat. podobno wystarczy je dobrze wytrzepać. osobiście moczyłam je i lemoniada ma – jak dla mnie w zupełności wystarczający – aromat!
po upływie 5 dni lemoniade przecedzić przez drobne sito, owoce i kwiaty wyrzucić. lemoniadę schłodzić w lodówce (tam ją też przechowywać).
serwować dobrze schłodzoną – według smaku i gustu – z kostkami lodu, listkami świeżej bazylii lub mięty, plastrami cytryny lub limonki. w wersji dla dorosłych można ją również serwować z odrobiną prosecco.
delektujcie się małgosiową lemoniadą w czasie kwitnącego dzikiego czarnego bzu…
cheers!
Przegladam twoje przepisy i trafilam na ten,bardzo lubie smak kwiatow czarnego bzu. W Anglii jest on bardzo popularny ( elderflower cordial) i pija sie go rowniez z niegazowana woda. Co roku prosze moja mame zeby zrobila dla mnie ten sok ale dla niej to jest chyba troche dziwne zeby robic sok z kwiatow.
witam! szkoda, że mama nie ma na ochoty. a może ty po prostu spróbujesz? ja uwielbiam smak tego syropu… pozdrawiam! 😀
Kwiaty nie powinno się myć ani strżąsać pyłku ,to najlepsze