bób zawsze zapowiadał nadejscie lata. beztroskie dzieciństwo, początek wakacji… kiedy o nim myślę, widzę moją rodzinę zebraną latem w ogrodzie, przy dużym stole. na środku wielka misa wypełniona po brzegi bobem pachnącym koperkiem i czosnkiem… a my rozmawiamy, śmiejemy się i zajadamy tą pyszną nowalijką. tak prosto z miski, rękami… to taka zdrowa alternatywa* chipsów! 😉
przywiozłam sobie trochę bobu z polski i tym razem nie siedzieliśmy przy wielkim stole z rodziną (a szkoda!!), lecz staliśmy w naszej kuchni czekając, aż się ugotuje… całe szczęście nie trwa to długo i dosłownie rzuciliśmy sie z moim szanownym m. prawie wyrywając sobie miskę z rąk, hahahahaa…. bób był bardzo gorący, lecz nie przeszkadzało nam to wcale. wyłuskiwaliśmy go ustami (tak lubimy najbardziej!), oblizując przy tym zarówno łupinki, jak i palce upaprane oliwką, solą i czosnkiem…. nie wyobrażacie sobie, w jak krótkim czasie miska była pusta! 🙂
*bób ma naprawdę niewiele kalorii: 100 g ma tylko 65 kcal. oprócz tego jest bogaty w minerały (wapno, magnez i potas). zawiera błonnik i dużą ilość białka! 🙂
składniki
ok. 1 kg świeżego bobu
1 pęczek koperku
1 duży ząbek czosnku (wyciśnięty lub bardzo drobno posiekany)
łyżka dobrej oliwki
sól (najlepiej morska)
sposób wykonania
bób umyć. do sporego garnka wlać zimną wodę, dobrze posolić (powinna miec smak wody morskiej). wrzucić bób i dwie gałązki kopru. doprowadzić do wrzenia, a następnie gotować ok. 8 minut (osobiście lubię, gdy jest al dente). ugotowany odcedzić. oliwkę i czosnek lekko podgrzać na patelni (nie smażyć!), dodać bób, wymieszać. posypać posiekanym koperkiem, delikatnie wymieszać. doprawić solą (najlpiej morską, świeżo zmieloną). jak już wspominałam, najbardziej lubimy bób prosto z miski, pyyyyycha!!!!!!!
można go również ugotowany delikatnie wyjąć z łupinek, polać oliwką wymieszaną z czosnkiem, posypać posiekanym kopierkiem i doprawić solą. jest idealnym dodatkiem do mięsa i ryb. możecie zrobić z niego sałatkę. na przykład z parmezanem albo pecorino… albo, albo, albo…. 🙂
bon pitìc!