wróciłam z polski załadowana nowalijkami. między innymi kupiłam chyba z 1o pęczków botwinki. nie mogłam przejść spokojnie koło straganu, poniewaz botwinka to jedna z moich najukochańszych zup, a w kolonii nie udało mi się jej do tej pory nigdzie kupić…
wiedzieliście, że te pierwsze maciupkie buraczki (które gotuje się razem z liśćmi), są podobno wyrywane w celu przerzedzenia grządek i zrobienia miejsca dla większych i dorodniejszych buraków? całe szczęście, że jakaś mądra głowa wymyśliła tą przepyszną zupę!!!
na 1oo% istnieje pełno różnych przepisów na botwinkę, ale jestem przekonana, że w każdym koniecznie musi być podawana ze śmietaną i dużą ilością świeżego koperku. i z jajem na twardo! tak, jak i w moim rodzinnym przepisie… osobiście dodaję więcej botwinki, uwielbiam tą zupę bardziej „na gęsto”…
składniki dla 4 spragnionych botwinki osób (po dwa talerze na głowę)
łyżka masła
3 pęczki małych buraczków z łodyżkami i listkami
2 litry wywaru z kury (lub warzyw)
sok wyciśnięty z ½ cytryny
sól, cukier i pieprz do smaku
dodatkowo
4 (albo osiem, jak lubicie) jajka ugotowane na twardo
świeży koper, drobno posiekany
śmietana* (gęsta).
*niektórzy biorą kwaśną. ja biorę słodką, tylko baaardzo gęstą.
sposób wykonania
botwinkę umyć, odciąć korzonki (te naturalnie wyrzucić!). odkroić buraczki i pokroić na równe kawałki, a następnie wrzucić je na roztopioną w garnku łyżkę masła i przez chwilę podsmażyć. pokroić łodyżki (kawałki ok. 1cm grubości) i dorzucić do lekko puszczających piękny kolor buraczków. po ok. 2 minutach zalać chłodnym wywarem z kury. w międzyczasie pokroić liście (ja kroje na trochę większe kawałki).
zupe doprowadzić prawie do wrzenia (powinny pojawić sie bąbelki, ale nie powinna mocno bulgotać – buraczki stracą wtedy piękny kolor!!), dodac pokrojone liście. gotować na małym ogniu, prawie do miękkości (osobiście lubię, kiedy warzywa nie są zbyt miękkie). dodac sok z cytryny (zupa nie powinna być mdła!), doprawić solą i świeżo zmielonym pieprzem.
już na talerzu dodać śmietanę, jajko i obficie posypać posiekanym koprem.
czyż to nie czysty smak wiosny?…
a ci abinci lafiya…