dzisiaj odbiegam od dietetycznego i sałatowego tematu. i to mocno! nie chcę was zanudzać, a poza tym nie wszyscy mają ochotę na dietę… moja dróga połówka zażyczyła sobie… LASAGNE! (czy po polsku pisze się lazanię??? jakoś dziwnie to wygląda: lazania. pomocy!!!!)
ale do tematu: ponieważ od jakiegoś czasu robię to cudo na podstawie przepisu mojej kochanej kachny (oczywiście zmodyfikowanym, nie byłabym sobą!) i uważam, że jest genialne, dzielę się i z wami tym przepisem. zdjęcia tym razem nie są piękne, ale wyrywano mi talerze spod ręki, nie było szans na jakiekolwiek poprawki…. 🙂 Czytaj dalej