dzisiaj krótko i zwiezle, ale nie obawiajcie sie, bedzie za chwile jeszcze jeden wpis! 😀
doszlam do wniosku, ze od czasu do czasu, bede wam podawala przepisy tzw. podstawowe, które sa nieodzowne w kazdej kuchni. dla niektórych to na pewno smiesznie proste, ale dla poczatkujacych moga byc duza pomoca.
do jednej z wazniejszych podstaw kuchennych naleza wywary: sa mianowicie filarem wszystkich zup i sosów. jednym z takich wlasnie „wywarów“ jest rosól z kury. jego delikatny smak nie narzuca sie, lecz idealnie podkresla smak potraw. w szczelnie zamknietym pojemniku, w lodówce, utrzymuje swiezosc do 7 dni, jezeli co 3 dni pogotujemy go przez 5 minut, wystudzimy i znowu umiescimy w lodówce. bez problemu mozemy go równiez zamrozic (do 2 miesiecy). radzilabym uzyc mniejszych pojemników, które w razie potrzeby wyciagamy i rozmrazamy.
wersja do druku
skladniki
1 kura rosolowa
4-5 l zimnej wody
2 duze cebule (obrane i pocwiartkowane)
3 duze marchwie (oczyszczone, grubo pokrojone)
1 korzen pietruszki (oczyszczony, grubo pokrojony)
1 por (umyty, przekrojony na 3 czesci)
½ selera
2-3 duze lodyzki natki zielonej pietruszki
1 lodyzka lubczyku (jezeli macie pod reka)
1 duza galazka tymianku (jezeli macie pod reka)
1 listek bobkowy
5 ziarenek czarnego pieprzu
sposób wykonania
kure umyc, wlozyc do duzego garnka i zalac woda. zagotowac i zdjac piane, która powstaje podczas gotowania.
dodac pozostale skladniki, zwracajac uwage, by byly przykryte woda (przynajmniej na poczatku). calosc doprowadzic do wrzenia, a nastepnie gotowac na wolnym ogniu ok. 4½ godziny, co jakis czas usuwajac powstala przy gotowaniu piane.
wyciagnac kure i warzawa, i przelac wywar przez sito. nastepnie wylozyc sito lniania sciereczka i ponownie przecedzic wywar. odtluscic. jezeli nie macie specjalnej konewki do usuwania tluszczu, mozecie zebrac tluszcz papierowym recznikiem kuchennym, lub odstawic do ostygniecia, a po ostygnieciu zebrac z powierzchni stwardniala powloczke tluszczu, która utworzyla sie na wywarze.
gotowy rosól schlodzic i w razie potrzeby uzyc, lub tez wstawic do lodówki, albo zamrozic.
zauwazyliscie na pewno, ze nie dodalam do rosolu soli. jezeli uzywam go jako podstawe do sosów lub tez zup, wole doprawiac pózniej. w trakcie redukcji wyparowywuje woda, przez co wywar staje sie bardziej slony. moze doprowadzic to do przesolenia potrawy…
jak na 5!!! litrów wody skąpo tych warzyw….im więcej warzyw tym smaczniejszy rosół…im więcej marchewki tym słodszy, a tu 1 łodyżka selera? jeden liść bobkowy??? to kładniki na 1 litr zupy:D dodatkowo warto dożucić 1 liść kapusty na 1 litr i pare ząbków czosnku….basiu-skapy ten rosołek:D i strasznie długo gotowany….
cześć agafisiu! :))))
to właściwie przepis na wywar do sosów, a nie prawdziwy niedzielny rosół! 😀 dlatego gotuję go tak długo, żeby zredukować płyn i uzyskać skoncentrowany smak.
oczywiście każdy może dawać warzyw, ile i jakich tylko dusza zapragnie, to tylko moja propozycja! 😀 ale jeżeli chodzi o seler, to jest go 1/2 korzenia, a nie 1 łodyżka! 😉 jeżeli chodzi o czosnek, nie używam go w wywarze z kury, ponieważ nie zawsze pasuje mi do sosu. wolę dodać robiąc sos! 😀
ściskam cię serdecznie, b.
hehe:) chyba że tak:) ale jak przeczytałam przepis na rosół i zobaczyłam składniki to od razu widziałam makaron z wodą w niedzielny obiad:) ja lubię rosół w bardzo bogatej wersji- z tąd ten wpis:)
pozdrawiam
ps. niesamowite dostać odpowiedź od kogoś z tv:D bohaterka hehe 🙂
hahahahaaaa… moja bohaterko! 😀
właściwie to mój błąd, bo rosół to rosół, a wywar to wywar… no, ale tak już jest, więc niech zostanie. ja też do niedzielnego rosołu pakuję duuuuużo warzyw! 🙂
Ta kura na zdjęciach jest w piórach,to my jej nie skubiemy tylko wystarczy umyć???
hk, hahahahaaaaa… jeżeli chcesz użyć do rosołu kurę ze zdjęcia, to nie dość, że musisz ją oskubać, to najpierw pozbawić ją życia… nie wiem, czy masz na to nerwy. ja raczej nie…. ściskam ciepło! 😀
A ja mam takie techniczne pytanie- znasz Basiu może jakiś sposób żeby nie było „farfocli” w rosole? Dopiero zaczynam przygode z rosołkami i nie potrafię uzyskać klarownego bulionu, takiego jak robią i mama i babcia ( dodam, że nie przecedzają rosołu:). Pianę ściągam oczywiście, ale być może robię to źle. Jest na to jakiś patent?
Może to wina tego, że przed gotowaniem ściągam skórę z kury? ( muszę ze względów zdrowotnych).
Pozdrawiam z zaśnieżonego śląska 🙂
Ania.
witaj aniu,
szczerze powiedziawszy nie mam pojęcia, czy zdzieranie skóry z kury przed gotowaniem ma wpływ na klarowność rosołu, raczej wątpię 😀
mam jednak taki mały chwyt, który zdradziła mi moja babcia i kiedy chcę robić naprawdę piękny rosół, zawsze go stosuję. wkładam umytego dobrze kurczaka do małej ilości wody (tak, żeby był zakryty), gotuję do wrzenia, zlewam wodę, zalewam kurczaka ponownie wodą, dodaję warzywa i gotuję według przepisu, regularnie zbierając szum. muszę się jednak przyznać, że jeżeli rosół ma być „popisowy” zawsze go jeszcze przecedzam na bardzo drobnym sitku, do tego wyłożonym ręcznikiem kuchennym! 😀
pozdrawiam!
Dziękuję bardzo, na pewno wypróbuję sposób szanownej Babci 😉 swoją drogą, chyba muszę tu u Ciebie poszukać więcej takich rodzinnych sekretów 😀
Przy okazji gratuluję poczytnego bloga i życzę dalszych sukcesów 🙂
Ania