obiecałam sobie, że w czasie postu będę dawała głównie przepisy zdrowe i czasami nawet dietetyczne, ale jakoś nie mogę… w każdym razie na razie jestem szczęśliwa, że udało mi się obejść z daleka czekoladę! 🙂
o dzisiejszym daniu zdecydował uli i kristian, którzy bez mrugnięcia okiem na moje pytanie, co mam przygotować na obiad, stwierdzili jednogłośnie: gnocchi! a więc nie zostało mi nic innego, jak robić kluseczki. ponieważ to naprawdę smakowite danie i można je przygotować z każdym właściwie sosem, jaki wam wpadnie do głowy, doszłam do wniosku, że muszę się z wami podzielić przepisem…
składniki na ok. 6 – 8 porcji
gnocchi
1kg mączystych ziemniaków*
ok. 200 g mąki
1 roztrzepane jajko
1 łyżka soli
*dowiedziałam się, że najlepsze odmiany dostępne w polsce to aster, bryza, ibis, irys lub irga
sos gorgonzola
200 g śmietany kremówki 30%
ok. 100 – 120 g sera gorgonzola
świeżo zmielony czarny pieprz
sposób wykonania
ziemniaki ugotować w mundurkach do miękkości. jeszcze gorące obrać ze skórki. przecisnąć przez praskę lub zmielić przez maszynkę. wyłożyć na stolnicę lub blat kuchenny. do jeszcze ciepłych ziemniaków (powinny być ciepłe, inaczej gnocci będą „gumowe”), dodać sól, przesiać mąkę, zrobić dołek i wlać w niego jajko. zgarniając składniki do środka, szybko połączyć je ze sobą w kulę, nie wyrabiając zbyt długo (długie wyrabianie ciasta powoduje, że robi się zbyt miękkie!). ciasto podzielić na mniejsze części. rolując dłońmi uformować z nich długie i cienkie (ok. 1 cm średnicy) wałki. w razie konieczności można podsypać odrobiną mąki (pamiętajcie jednak, że im więcej mąki, tym twardsze kluseczki). kroić w poprzek na kawałki o grubości ok. 1,5 – 2 cm. na powierzchni zrobić charakterystyczne dla gniocchi wgłębienia. jeżeli nie posiadacie specjalnego przyrządu, można je idelanie zrobić widelcem (odciskając go wklęsłą stroną). we wgłębieniach osadza się sos lub masło, z jakim serwujemy gnocchi.
kluseczki pozostawić do „odpoczęcia” przykryte lnianą ściereczką na około 10 – 15 minut.
w międzyczasie przygotować sos, tzn. podgrzać śmietanę, dodać pokrojony w kostkę ser, zagotować. zmniejszyć ogień, gotować do rozpuszczenia sera, doprawić pieprzem. wyłączyć ogień, zostawić na palniku pod przykryciem.
gotować partiami w dużej ilości osolonej wody, wyławiać łyżką cedzakową jak tylko wypłyną na powierzchnię, dodać do wcześniej przygotowanego, gorącego sosu.
gnocchi smakują również idealnie w następnym dniu, odgrzewane na patelni z masłem szałwiowym. aby uzyskać masło szałwiowe, należy oberwane listki szałwii smażyć na średnim ogniu, przez około 3 – 4 minuty, na mieszance oliwy z oliwek extra vergine i masła (masło powinno w mieszance przeważać). serwować z dodatkiem soli morskiej i świeżo zmielonego czarnego pieprzu.
również wspaniale współgrają z sosem pomidorowym (przepis tutaj) z płatkami grana padano… mniam! :)))
ostatnio widziałam również sposób na gnocchi u mojej masterchefowej agnieszki, która zaczęła narescie prowadzić bloga z włoskimi przepisami (tutaj)! musicie koniecznie i do niej zajrzeć…
buon appetito!
Prezentują się cudownie 🙂
Pozdrawiam i zapraszam do siebie 🙂
dziękuję, pozdrawiam, zaraz zaglądam! 😀
Dlaczego niestety kalorycznie?
Pysznie i koniec!
hihihiiii… ponieważ mamy post i chciałam trochę pościć, ale jakoś nie mogę się przemóc! 😀
Dobre, chyba dzisiaj będą na obiad kopytka 🙂
i jak? były? 😀
Oj tam, przypadku takich pyszności kaloryczność to sprawa drugorzędna ;p Pycha!
hahahaha…. też tak uważam! 😀
Urocze – wyglądają jak takie małe tłuściutkie pędraczki 🙂 marzy mi się, żeby kiedyś umieć zrobić takie idealne okrąglutkie gnocchi jak te Twoje. Pozdrawiam! Dorota
jestem pewna, że twoje też są śliczne i pyszne! pozdrawiam! 😀
uwielbiam gnocchi! Miały być dziś na blogu, ale dzień kota zobowiązuje kociarza:)) Pozdrawiam Cie!
pesteczko, rozumiem i popieram! w dniu kota kociaki są najważniejsze!!! a kiedy jest dzień psa?? muszę moją leeloo uczcić!!! :)))) xo, b.
Ja bym dodala do tego szpinak, przynajmniej jesli chodzi o sos gorgonzola to zazwyczaj idzie u mnie w parze z szpinakiem,ale zamiast gnocchi to z makaronem np. penne 😉 Dobrze tym Twoim mezczyznom „mowisz i masz” – w kwesti obiadu przynajmniej 🙂
mniam. szpinak i gorgonzola to klasyka! 😀
hahahaaa… czasami daję na stół to, na co ja mam ochotę! ;))) ale muszę przyznać, że im zawsze smakuje… 😀
Nie watpie Basiu,ze nawet kiedy obiad jest wylacznie po Twojej mysli to i tak kazdemu smakuje.
p.s jak sie doda szpinak to juz prawie jak „lekki i zdrowy” posilek w koncu taki zielony haha
E tam takie kalorie.
Większego „kaca” bym bym miała, gdybym zjadła kawałek tortu 😀
Pozdrawiamy serdecznie
Tapenda
w sumie racja! ;))))))
pozdrawiam również ciepło, b.
Pyszne te Twoje potrawy Basiu:))Uwielbiam Gnocchi,hm.. nawet w lodowce mam gorgonzole,wiec kto wie moze popelnie w najblizszych dniach,chociaz obiecalam rowniez nie jesc kalorycznie:))
Jutro robię gnochi… mniam… uwielbiam to połączenie!! Odchudzam się pojutrze :-/
Robiłem jakiś czas temu gnocchi w domu, niestety takie ładne i kształtne mi nie wyszły, poza tym nie mamy praski do ziemniaków i były wyczuwalne grudki. Z Panią Narzeczoną podpatrzyliśmy przepis z restauracji w której mamy wesele, gnocchi z sosem grzybowym, przepyszne.
A z gorgonzolą musimy spróbować, ale to może po moim powrocie.
pychota!:)
Za kluchy to ja oddam każdą czekoladę, a za kluchy z gorgonzolą to czekoladę i lody! Raaany, ale mi się Sycylia przypomniała… było pięknie, ciepło i duuużo jedliśmy ;))
Buziaki kochana!!
Pani Basiu fajny bog, super przepisy, tylko niech Pani popracuje troszkę nad wielkimi literami, interpunkcją… Czasami ciężko się czyta :D:D:D
blog nie bog